Przyjeżdżamy do Budapesztu ok 23, szukamy hostelu, ponieważ nocleg na Keleti nie wygląda zachęcająco. Lądujemy w jakiejś kamienicy hostelu, ktorego nazwy nie pamietam i chyba pamiętać nie chcę. Dosyć specyficzne miejsce, gdzie jeden z "opiekunów" ogląda porno przy wszystkich. Brud, smród. Całe szczęście wyjeżdżamy ok 6 z Budapesztu do Krakowa tą samą linią - Orangeways. Trochę cyrków było z biletami - niektórzy kupili przez stronę firmy, inni przez pośredników i sporo zamieszania było. Sprzedano więcej biletów niż było miejsc. Sceny jak z Victoria station ;)