Dojeżdżamy do Belgradu. Wita nas bałkański chaos. Szukamy noclegu. zaopatrzeni w adresy, chodzimy od hostelu do hostelu. Miejsca nie ma, bo to okres sylwestrowy. Udaje nam się znaleźć miejscówkę w uroczym maleńkim hosteliku Green House Studio tuż przy dworcu w samym centrum na ul. Karodjordjeva.
Spędzamy kilka dni w Belgradzie (do 28.12), zwiedzamy to co "należy zwiedzić" tj. Kalemagdan, Knjeza Mihailova, Zemun (bardzo ciekawa dzielnica), Hram Svetog Save, odwiedzamy parę kafan ;) przy zdziwieniu lokalnej ludności - przecież kobieta nie wchodzi do kafany ;) itd.
A propos kafan polecam:
- "Znak Pitanja" najstarsza kafana w Belgradzie, muzyka na żywo, przyjemna rodzinna atmosfera, zbiera się tam cała śmietanka artystyczna. Niestety trzeba się uzbroić w cierpliwość na obsługę, ze względu na ilość ludzi w lokalu.
Cenowo drożej niż gdzie indziej, tak czy siak obiad na osobę wynosił ok 25 zł - 30 zł
- Ćevapdzinica "Cica" tuż przy Mamucie (przy Knjeza Mihailova) Prawdopodobnie najlepszy bosanski ćevap w lepinji na świecie :)
Po paru dniach ruszamy dalej do Czarnogóry - kierunek mniej więcej określony - neka bude Budva. Pociąg okazał się dosyć drogi ok 50 eur, decydujemy sie na autokar. (bardzo dobrze rozbudowany transport w Serbii). Mając kartę EURO 26 mamy aż 75% zniżkę w obie strony w firmie przewozowej LASTA. Wyruszamy późnym wieczorem 28.12