Po doświadczeniu z węgierską (a potem z serbską) koleją stwierdzam, ze PKP jest boskie. Nie należę do osób, które marudzą w podróży, ale zważywszy na to, że była zima niedogrzany pociąg mógł być uciążliwy. Najgorsze jednak było to, że wlókł się niemiłosiernie z zawrotną prędkością 60 km na godzinę :/. Niemniej jednak po węgierskiej stronie pociąg mniej więcej sunął. Problemy pojawiły się później. A na samej granicy spędzamy ok 3,5 godziny, ponieważ... zgubiono gdzieś lokomotywę. uciekła, odjechała, zniknęła.